"Poziomkowe pole rośnie wokół mnie..."

Opis przeczytany, spoilery zrzucone na kom. - czas ruszyć w teren!

Stanowiska mołojców namierzone sprawnie, dzięki dokładnym spoilerom, drzewa w "połowie drogi" również. I to by było wszystko co mieści się w definicji "szybko i łatwo".
Schody zaczęły się przy wyznaczaniu azymutu bez kompasu, słońce schowane za drzewami będące w jakiejś połowie drogi do zachodu też średnio pomagało ... no ale przecież jest bardzo dokładny spoiler finałowy .... mhm - nic bardziej mylnego

Cały teren bazy zwiedzony kilkakrotnie w poszukiwaniu keszyka. Gdzieś po drodze urodziła się nawet dodatkowa koncepcja lokalizacji mołojcowych bunkrów idealnie pasująca do opowieści w opisie - a ponadto uwzględniając poczucie humoru Autora - koncepcja ta z każdą chwilą stawała się coraz bardziej prawdopodobna. W efekcie zakres terenu do przeszukania został poszerzony o hmmm ... spory kawałek

Niestety ... pudło.
Nadszedł czas wykonać telefon - posiłki zadeklarowały chęć przybycia w ciągu 30 minut, więc z chęcią przystałam na propozycję.
W tym czasie - nie, nie, nie znalazłam kesza (to by było zbyt piękne żeby było prawdziwe)
No więc, w tym krótkim czasie zjadłam więcej poziomek niż w ciągu całego swojego życia!

Całe hektary ich tam rosną! Istne "poziomkowe pole"! Ronja też się załapał na poziomkowe żniwa, nie omieszkając zauważyć że "smaczne, pewnie z bąblowcem"
Wspólne poszukiwania kesza na szczęście zakończyly się sukcesem - na szczęście, bo okazało się że finałowy spoiler nie miał NIC wspólnego ze stanem rzeczywistym miejscówki kesza, sam Autor był zaskoczony jak otoczenie się zmieniło. Swoją drogą - właśnie oglądam nowy "aktualny" spoiler - bardzo charakterystyczne miejsce ... aż chce się szukać
Dzięki Wojtku za skrzyneczkę, misję ratunkową i popołudniowo-wieczorne białogardzkie keszowanie