GeoKabaret, odcinek.. yy.. kolejny. Do wyboru dwie wersje relacji: skrócona i pełna (dla tych, którym chce się czytać). Niestety nie ma nagrania video, ale momentami (taa, momentami.. jakoś tak z godzinę) myślałem, że to jakiś Big Brother. Ale do rzeczy. <br />
<br />
Wersja skrócona: Czas operacyjny: 1:15h<br />
<br />
Wersja pełna (serio będze długo, możecie iść po piwo):<br />
<br />
Akt I: Trolling<br />
Rowery gdzieś tam w lesie (chociaż oczywiście da się dojechać na współrzędne), idziemy na kordy, szybki rzut oka na okolicę. Na pewno tam, bo przecież drewniane elementy same się nie układają w ten sposób. Nie wiem jaką miałem minę, ale podejrzewam, że dosyć zdziwioną (mówiąc delikatnie), bo to małe, wredne dziewczę, które się mnie przyczepiło kilkanaście keszy temu mówiąc "keszujemy", zaczęło się śmiać i nie chciało przestać. Normalnie wziąłbym przywiązał do drzewa, zakneblował i zostawił do wieczora, ale uznałem, że może się przydać, bo ma przecież numer telefonu do etna&marsów. <br />
Sprawdziłem jeszcze kilka "oczywistych" miejsc, oczywiście nic nie znalazłem.<br />
<br />
Akt II: "W razie kłopotów"<br />
O, taka długa podpowiedź, więc pewnie precyzyjna i łatwo pójdzie. Znajdujemy potrzebny element, rozwijam. Intuicja ciągnie w kierunku miejsca, w którym kesz miał być na początku. Sprawdzam raz jeszcze, wywracam wszystko do góry nogami, im bardziej szukam, tym bardziej kesza tam nie ma.<br />
Teoria numer 1: te poukładane elementy na pewno wskazywały kierunek! A ja to rozwaliłem! To leżało gdzieś tutaj, to tu, tamto obok, hm.. no jakoś tak. Mina krótkofalówki pt. "Ty, stary, głupi, puknij się w głowę" wcale mnie nie przekonała. Biegałem po okolicy jak jakiś geodeta, ew. pies na łańcuchu szukający wczorajszego dnia. Tak tego nie znajdziemy, zwinięcie i powrót do punktu wyjścia.<br />
<br />
Akt III: Smacznego!<br />
Pomysł z "obiadem" nie wydawał się taki głupi. Zjemy coś i szybko pójdzie, przecież on tu gdzieś musi być. A jak nie będzie to zreaktywujemy.<br />
Bułka, kabanos. Zestaw standardowy. Na stojąco, bo nie jestem w stanie wysiedzieć mając świadomość, że kesz gdzieś tu jest i się ze mnie śmieje. <br />
Patrzę już po drzewach, oglądam każde z bliska i z daleka. Łapię za paprotki, sprawdzając czy aby nie sztuczne. Oczywiście na niewiele się to zdało, minęło czterdzieści minut. Pada propozycja telefonu do działu wsparcia. Kategorycznie odmawiam, nie będą mi się Mariosy nabijać, że kesza znaleźć nie umiemy!<br />
<br />
Akt IV: "W razie kłopotów" reloaded<br />
Analiza wskazówki, czytanie między wierszami, rozwinięcie. Krótkofalówka robi trzy rundy dookoła drzewa. Pomysły, które skończyły się pół godziny temu, znów wydają się znakomite. Na wszelki wypadek sprawdzam miejsce, gdzie od początku miał być kesz. Już nie szukam drugiego dna, szukam piątego. Usiadłem.<br />
Przeczytałem logi. Wszystkie pięć, bo oczywiście musiałem sobie je obciąć, cholera wie po co. Dalej nic.<br />
<br />
<br />
Akt V: Dzwoń!<br />
Nienawidzę tego i traktuję jako ostateczność, więc z niechęcią mówię "dzwoń!". Krótkofalówka w swoim stylu opisuje sytuację, w której się znaleźliśmy. Mija pięć minut, Mario dalej nie wie o jakiego kesza chodzi. Aż tu nagle! "Ku**a, znalazłem!"<br />
<br />
Akt VI: Zadanie<br />
Tutaj dokonałem autocenzury - jednak nie opiszę tego fragmentu. Może tylko tyle, że używaliśmy: rąk, stóp, krótofalówek, parokroków krótkofalarskich, butów.. A do teraz nie wiem czy wynik w miarę dobry wyszedł.<br />
<br />
Alternatywne zakończenie:<br />
To już krótofalówka napisze, stay tuned.<br />
<br />
<br />
Jeszcze nigdy żaden kesz nie wywiódł mnie w pole tak bardzo i podejrzewam, że długo nic go nie pobije
Dzięki wielkie, mistrzostwo świata i okolic!<br />
<br />
<br />