Ależ tu było czekania! Podjęcie kesza odbyło się w całkowitym spokoju, natomiast każda próba odłożenia go spotykała się z trudnościami. W końcu spędziłam tam ok. pół godziny robiąc poważną sesję zdjęciową Marysi, by uzasadnić swoje dłuższe zainteresowanie miejscem.