Jeden z najbardziej zaskakujących keszy jakie podjąłem do tej pory. Gdyby nie wewnętrzny wk**w, że wyjadę z Wrocławia jedynie z podjętym jednym keszem to zapewne nie udałoby mi się dokonać włamu do środka.
Szkoda, że czas gonił i nie było go więcej dla kolejnych Leśników, jednak już teraz czuję głód tego klimatu i zapewne wkrótce tu wróce.
P.S. Logbook wypełniony po brzegi, sam wpisałem się gdzieś na krawędzi, poza tym odrobinę wilgotny więc przydałby się serwis. Pozdrawiam!