Dziś rano postanowiłam dorzucić do skrzynki kreta- kotka Okruszka. No i ruszyłam...Musiałam przełamać się mocno ( z 10 min. walczyłam ze sobą) bo woda okazała się być nie po kolana a...nieco głębsza
Skrzynka zamieniła się w podwodny okręt wojenny, cichutko czyhający na wroga gdzieś na dnie.... W miejscu jej stacjonowania woda sięgała po pas i ciężko było w mrocznych odmętach wymacać cokolwiek....wrócę jak zejdzie troche tej wody.