Jako, że widziałem fragment autostrady to grzechem by było nie zobaczenie wiaduktów. Zapytawszy wcześniej okolicznych jak do nich dojechać trafiłem jak po sznurku. Po prostu czad! Na środku pola taka konstrukcja... Cyklistów, ani dresiarzy nie było, tylko Pani z 2 psami, które w sposób ciągły na mnie ujadały, a Pani w sposób ciągły je uspokajała. Odszukałem kesza. Trzeba troche poszukać, ale warto - kesz leży sobie i czeka.... no trade.
Pictures for this log entry:to "widzi" keszyk sobie....