Ta......przyjechałam tu z rodziną pokazać im cudowne miejsce. Przywitała nas okrutna woń. Jak się okazało, na progu rozkładał się kot. Wokół pokrzywy po pas albo i wyższe, trudno cokolwiek zobaczyć. Jeszcze właśnie przyszła burza z piorunami. Istny horror

. Ja zadowolona, że wreszcie coś się dzieje skakałam po pokrzywach w deszczu, reszta jednak jakoś niekoniecznie była szczęśliwa...I tak to jest jak chcesz człowieku dobrze

. Młodzież nawet kesza nie chciała podejmować. ( mimo że kotek miał miejsce wiecznego spoczynku piętro wyżej...)