To był spontan. W czasie spotkania szybka akcja dywersyjna, namierzenie kesza, podjęcie i powrót. Z opowieści jednak wiem, że świeciliśmy światełkami we wszystkich kierunkach wzbudzając powszechne zainteresowanie lokalsów, śmiechy, chichy, ogólnie gwarnie było, a jakże wesoło. A maskowanie... bajka. Reko leci. Pozdrawiam.