Pomysł fajny, tylko trochę męczył mnie nie do końca jasny opis i cały czas zastanawiałem się, czy w ogóle trafię do celu. Gdy na Garminie wybiło 1,5 km od punktu startu, udało mi się namierzyć znaczek, a potem pudełko. Kesz niestety leżał na ziemi, więc odłożyłem go z powrotem mniej więcej według zamysłu autora.