Zimno tam na górze było okrutnie i wiatr wiał mocarny. Drzew bez liku a wszystkie pod śniegiem. Już mieliśmy rżnąć karabinem w bruk ulicy i niczym niezwyciężona czeska armia podać tyły aż tu nagle heroiczne szturmy na stromym stoku w wykonaniu nieustraszonej Meli przyniosły zwycięstwo w postaci wyrycia przymarźniętej filipsowej skrzynki.<br />
Mówię wam ludziska: Mela jest bohaterska niczym otoczony Czeczeniec.<br />
A wyrytą skrzynkę szponiastą łapą i my pochwyciliśmy...
Obrazki do tego wpisu:A Snuffer jak ciołek pod złą płytę właził...