Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Wpisy do logu Mostek nad Kanałem Łasica    {{found}} 29x {{not_found}} 1x {{log_note}} 6x Photo 24x Galeria  

869114 2013-05-18 15:30 rekomendacja Azymut (user activity5205) - Znaleziona

Zdecydowanie najfajniejszy kesz tego dnia. Prawdziwie puszczański i z przygodami. Razem z Brym zaatakowaliśmy na rowerach od strony Adamówka wzdłuż kanału. Początkowo nawet dało się jechać. A później... Smile Ścieżka znikła i trzeba było iść z buta i tu zaczęło się najciekawsze. Spotkaliśmy dwie sarny i jelonka, który na naszych oczach przeprawił się z drugiego brzegu na nasz. Wszędzie ślady bobrów. W wysokiej trawie znienacka pojawiały się głębokie doły wypełnione wodą, chyba także ich robota. Na szczęście przez taszczenie rowerów poruszaliśmy się wolno, więc udało się je wszystkie ominąć suchą stopą - ciągnąć żelastwo szliśmy wolniej, przez co rozważniej wybieraliśmy miejsce postawienia stopy. W miejscu rozlewiska przy licznych takich dziurach napotkaliśmy coś co wyglądało jak żeremię - pewnie te cwaniaki tam mieszkały. Ponieważ przejście przy samym kanale stawało się coraz trudniejsze, zaczeliśmy obchodzić rozlewisko szerszym łukiem. Wyszliśmy na suchszą część lasu i kopara nam opadła. Łoś... Wyglądał biedak jakby dopiero co się położył, ale on zasnął i już się nie obudzi. Zmarkotnieliśmy trochę, ale za chwilę parę metrów dalej kolejna niespodzianka - bobrza robota w dębie uwieczniona na zdjęciu. I widok mostka, który był już blisko. Zaparkowaliśmy rowery na mostku i próbujemy znaleźć skrzynkę. Sprawdziliśmy chyba wszystkie pieńki i jak nie poszło od ręki, zaczeliśmy baczniej patrzeć w Garmina. I wówczas Brym udało się odnaleźć ten właściwy, mocniej ukryty w trawie. Kesz był mokry więc zaczeliśmy serwis, wycieranie fantów i suszenie logbooka. W międzyczasie zerwał się mocny wiatr i nagle trach, przewaliło rower. Mostek wąski, ale rower cały, wystawał na zewnątrz, ale szczęśliwie nie spadł z mostka. Za to przy jego podnoszeniu, do wody spadła czapka, a przy jej ekspresowym ratowaniu (bo nurt trochę wartki a brzegi zarośnięte) nastąpiło obsunięcie się po betonie do wody. Smile I chlup, mokro w butach. Smile Ale co tam, cieszymy się, że wszystko dobrze się skończyło i nic nie odpłyneło. Brym mówi, zobacz nam się udało, ale ktoś coś tam utopił i to leży na dnie. Patrzę w to miejsce, hm... wiesz co, to Twoja lampka od roweru. Laughing  Kombinacją udało się także ją wyłowić. Zapakowaliśmy kesza i dumamy, którędy wracać. W kierunku Janówka ścieżka się urywa po kilkunastu metrach na podmokłym terenie. Wzdłuż kanału wracać nam się nie chce, bo wiemy co tam było. Nakładka "Ścieżki PL" w Garminie sugeruje więc, aby wybrać kierunek północny w stronę Łosiej Wólki. No dobra, to ruszamy. Jedno rozlewisko po zwalonych drzewkach, drugie bagnisko boczkiem, trzecie boczkiem. O! Znowu sarenka. Wreszcie asfalt i to ze ścieżką rowerową, a my szczęśliwi, że wróciliśmy do cywilizacji. Czy, za takie leśne przygody nie należy się czasem order zielonej gwiazdy? :)
Obrazki do tego wpisu:
Bobrza robota w dębie
Bobrza robota w dębie