Postanowiłem nie fatygować ciężarnej żony do tego kesza. Ach te bobry. Zastawiły sidła. Zapadłem się przy żeremiu po pas. Na szczęście nic nie dziabnęło w nogę . Jak tak się już chwilkę bezowocnie pokręcilem to stało jasne, że pierwotny instynkt keszerski dobrze typuje miejsce. Śladem Beara Gryllsa dotarłem. Od dawna marzyłem o takim zdobywaniu Bardzo dziękuję i zielonym rekomenduję.