Nie pamiętam ile razy kręciliśmy się na tej ulicy, żeby podjąć tego niewdzięcznego, niewidzialnego dla naszych oczu kesza

Nie obyło się bez pomocy

W dodatku, kordy znowu falowały. kesz na dachu budynku?

Ale jakoś udało mi się wymacać, że też o tym miejscu wcześniej nie pomyśleliśmy, ale Alicja chyba na nas jakiś zły urok rzuciła, bo pod koniec projektu nie byliśmy sobą

Chyba spieszno nam było po finał

P.S. Uważajcie: na przechodniów, policjantów, okolicznych żuli i dziewczyny/żony więźniów