Chwilę trwało na miejscu, zanim się poddałem i wykonałem ratunkowy telefon do przyjaciela. Aż mi potem głupio było, że na tak oczywistą oczywistość nie wpadłem samodzielnie. Niestety, za pierwszym razem było zbyt dużo widzów i podjechaliśmy z Do.minikiem dziś, żeby formalnościom stało się zadość.