Zakradłem się pod grotę pod osłoną nocy. Pierwsze 25 metrów udało się pokonać bez spotkania z jaszczurem
dotarłem do komory w której udało się rozprostować kości. Od jaszczura gorsze było to co pod sufitem ujrzałem w świetle czołówki. Była tam horda wygłodniałych pająków. Jeden chyba przywódca był tak wielki że można by go porównać do małego ptasznika. Przeszukałem komorę, ale nic tam nie było. Po telefonie do Marveta moje nadzieje legły w gruzach
że niby tam mam wejść?
O nie, nie tym razem
Myślę by tam wrócić z jakimś pontonem lub zestawem płetwonurka
Powodzenia życzę następnym śmiałkom :D