Nr. 3 na rowerowej, całodniowej (12h) i długiej (103,7km) wyprawie rowerowej na wschód od Łodzi.<br />
Ten kesz to jakaś katastrofa... Na wiele jestem przygotowany, ale nie na całkowity brak pojemnika! Znalazłem jakiś śmietnik, który tylko dzięki strzępom mokrego logbooka można uznać za kesza. Po prostu kilka fantów zawiniętych w czarny, poszarpany worek i zakopanych pod drzewem. Na domiar złego rolnik 20m dalej usypał sporą kupę... kupy.<br />
Wali, że szok. Poskładałem wszystko na tyle, na ile się dało, wrzuciłem w nowe strunówki, wsadziłem w zrobiony na szybko z przeciętej plastikowej butelki pojemnik i nieco głębiej zakopałem, bo "kesz" wystawał z dziury. Nowego logbooka nie dawałem, bo nie wiem, czy jest sens... Jeśli właściciel czegoś z tym nie zrobi, to... no nie polecam.<br />
Mimo wszystko dzięki za kolejny kesz do kolekcji.