Być może że skrzynka gdzies na spodzie sobie leży, poprzerzucałem trochę tych osikanych cegiełek i jak znalazłem jeszcze coś więcej ( a nie był to kesz, chyba, że tak sprytnie maskowany - na szczęście nie dotknąłem) zniechęciłem się. Nie wiem, czy tam zimował bezdomny, czy tylko odbyło się kilka libacji - obraz raczej niemiły, smród i tyle. W okolicy zamiast tego urbexu mozna znaleśc chyba fajniejsze miejsca. tego popołudnioa miałem zarazić do keszowania moich towarzyszy. W tym miejscu się to nie udało. Pozostaje niesmak Szkoda....