Kordy trochę nam latały, ale nie przeszkodziło to nam w podjęciu keszyka. W tym samym czasie w kościele odbywała się wystawa malarska tutejszego artysty. Zaliczyliśmy za jednym zamachem: klimatyczny kościółek, fajną wystawę, no i oczywiście sprawcę całego zamieszania czyli kesza.