Po nieudanym poszukiwaniu kesza w Parku Marcinkowskiego, postanowiliśmy pojechać nad strugę. Na szczęście na autobus nie trzeba było zbyt długo czekać a korków tym bardziej nie było. Samo miejsce dojścia kojarzę, bo kiedyś przejeżdżałem tamtędy rowerem, ale wtedy jeszcze nie szukałem skrzynek. Był mały stres, że trzeba było iść przez czyjeś pole, na szczęście nie tak daleko jak podejrzewałem. Miejsce ukrycia świetne - jesteśmy otoczeni lasem i górkami na polach, dodatkowo słuchać tylko dźwięk płynącej wody. Gdyby tylko nie te mrówki, które pewnie mieszkają sobie w drzewie

Polecam kesza każdemu, kto chce odpocząć od miejskiego zgiełku