Byliśmy tam z okazji komuni kuzyna. Zasugerowaliśmy się trasą wytyczoną przez nawigację Google -od północy. Szeroką droga na mapie nagle przerodziła się w trawę bez śladu nawet ścieżki.
Samochód zostawiliśmy na łące i dalej pieszo w strojach wizytowych ruszyliśmy przez trawy i błotnistą ziemię. Pod koniec trafiliśmy na rów wody, ale leżące nieopodal brzozy posłużyły za mostek. Nie poddajemy się łatwo więc dotarliśmy i znaleźliśmy keszynkę.
W głowie tylko kołatały się słowa- my to jesteśmy nienormalni... Okazało się, że od południa do kesza dociera piękna asfaltowa droga-wszystko na załączonej fotce
Obrazki do tego wpisu:Trudno było się nie pobrudzić