Wizja wątroby nadźganej na widełki wryła mi się na tyle w pamięć, że fantazje na jej temat przypisywały spacerowi po skrzyneczkę

W dzieciństwie rozgryziono mój niecny plan ukrycia i kazano odkopywać wątróbkę spod ziemniaków. Nazwanie mnie wtedy archeologiem przeszło moje najśmielsze granice wtedy. Dziś przekroczyłam granicę i wraz z archeologiem Naruu kopaliśmy jakby rzeczoną wątrobę spod ziemniaków

Nosz fajnie było, bo niby po co miałabym kiedykolwiek tutaj się przykulać by usiąść pośrodku niczego, na granicy czegoś, w dodatku z narażeniem życia i marną wizją grzejącego przez pole Naptuna z trójzębem w łapsku. Dziękuję