Znaleziona w drodze do pracy :). Miałam nieco pietra, bo tą samą ścieżką podążał jeszcze jeden pan z rowerem. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że w pewnym momencie się zatrzymał i zaczął rozglądać i zawracać. Na szczęście okazało się że miał GPSa w dłoni. :). Tak więc szukanie kesza odbyło się w towarzystwie Tataminiakusa. Pozdrowienia!