Moje drugie podejście do kesza. Poprzednim razem jakiś tubylec zbierał chrust. Wyglądało, że potrzebuje tego chrustu duużo... odpuściłem. Dziś nie było pana od chrustu ale była pani na spacerze... na szczęście z naszych. I tak poznałem kolejną keszerkę, Emkape. Pozdrawiam!