szpycłem tam gdzie trza było, na szage poszłem, rug cug wymarałem co trza było. ale jak chciauem akuratnie odłożyć, to się napatoczyła jedna taka fajna mela i zaczła blubrać przez komórkę i zaczła tak tymi ślipiami szpycować na mnie. Tey ale sie naczekałem. Jak skończyła, po kwadransie, wsiadła do dryndy i pojechała. Dzięki za kolejnego dobrego kesza