Nie ma mowy, żeby skrzynka zaginęla przez przypadek, podejrzewam miejscjowych smarkaczy. Kręcą się po całym starym mieście i obserwują kogo by tu obrobić z portfela. Przy okazji podpatrują keszowiczów i skrzynki giną. To samo spotkało "ciągle pada" kilka metrów dalej.