Znaleziona z Lukiem. Kurcze, bylibyśmy drudzy. Jak już zlokalizowaliśmy kesza, to akurat wyszedł właściciel posesji i dziwnie nam się przyglądał. No nic, trzeba było odpuścić i wrócić później, aby nie spalić skrzynki. Niestety jak już wróciliśmy, to były dwa kolejne wpisy
. A tak chcieliśmy zgarnąć te certyfikaty. Po zdjęciu Maleski widać, że nie są byle jakie. Zaimponował mi sposób zbudowania kesza, prima sort!