Na spacerze majkowym. Mimo teoretyczniej wiosny wszystko pod śniegiem, w tym i wrzosy, więc nie skojarzyliśmy polany. Po prostu spojrzałem na GPS, ile jeszcze do kesza, a tu 25 m.

Podszedłem tam, dokąd prowadził GPS (zazwyczaj są to manowce :> ), macnąłem w pierwszym intuicyjnym miejscu i patrzcie no ludzie - kesz.

Mało brakowało, a na znalezieniu pojemnika by się skończyło - słoik przymarzł do ziemi na beton, przyłożyć wektor strach, żeby nie potłuc, w efekcie 15 minut wycinaliśmy go delikatnie z wiecznej zmarzliny, jak mamuta. :] Co ciekawe, nie znaleźliśmy drzewa z dziurką.

In: smycz, bransoletka. Out: układanka. TFTC!