Wow! Pierwszy kesz Lavinki! Ciekawa historia miejsca, a co do kesza sprawa ma się kiepsko niestety: cegła (kostka brukowa?) przymarzła, po kilku stuknięciach dała się wyjąć. Kesz również przymarznięty. Dał się wygrzebać, jednak po otwarciu ze środka wyleciał sopel lodu. Gwint od nakrętki jest ułamany - nakrętka nie trzyma. Możliwe że stało się to od odkręcania (nie wiem?) - skąd ten lód w środku? Chyba nabierał jakoś wody? Logbook suchutki, reszty nie próbowałem wyjmować. Pojemnik do wymiany, niestety nie miałem nic ze sobą, ten kesz był ostatni na trasie, już się spieszyłem (ważny telefon) i kicha - zostawiłem jak jest
Don't blame me.