Już się nieco podłamałem, bo nie mogłem znaleźć żadnej ścieżki wiodącej do kesza, tak wszystko zarosło. Ale w końcu udało się i pojechałem, co prawda, jak mi się wtedy wydawało, po złej stronie rzeczki. No i gdy dojechałem (rowerem) do zwalonego pnia w poprzek drogi i szykowałem się do przeprawy na drugi brzeg, postanowiłem się przyjrzeć owemu drzewu bliżej i okazało się, że jest tam schowany kesz właśnie. <br />
Też ładne miejsce; dziękuję.