To jest kesz z cyklu "musisz mieć". Pokazuje miejsce którego bez kesza byś nie zauważył, a dodatkowo jeszcze jest bardzo fajnie ukryty. I my go dziś z Brym zdobyliśmy.
Zrobiliśmy tu sobie postój na rowerach, a gdy po paru minutach i lekkich macankach nie było efektu, zaczeliśmy dumać. Mówię do Brym, jest jeszcze jedna opcja. Podchodzę do kesza i.... jest!
Pierwszy raz się z czymś takim zetknałem. Gwiazdeczka za pokazanie miejscówki i sprytne maskowanie. Warto wspomnieć, że na Mokotowie jest podobny ślad historii na murze w miejscu kesza "Mały sabotaż". Dziękuję bardzo za super kesz.