Bez większych problemów, na szczęście obeszło się bez GPSa. Mam nadzieję, że nie zostaliśmy zauważeni przez rycerza w moherowej zbroi, który zmierzał akurat w stronę twierdzy, bo inaczej jutro przeczytamy w gazecie o tym, jak kościół został ewakuowany po ostrzeżeniach, że ktoś podłożył na jego terenie bombę. ;)