Tak jakby nie wiem troszkę od czego tu zacząć... Przeprawa była ciężka. Krzaczory, tarnina, niepewne podłoże, wały, płot...który uszkodził mi torebkę
- pierwsze straty na pyrowych skrzynkach w dniu dzisiejszym. (Pyra umiesz cerować?) A później... Dotarliśmy do skrzyneczki, której worek świecił z daleka, bo maskowanie z lekka się, hmmm... szukam słowa...szukam słowa... zdefektowało, co nie usprawiedliwa mnie kompletnie w tym, że przy podejmowaniu, mimo delikatności dłoni moich, i pieszczotliwego dotyku, część maskowania wylądowała...w wodzie pod mostem ;( I teraz pływa tam sobie
Właściciel poinformowany i zapewnił, że blondynkom można wszystko wybaczyć, więc serduszko moje waży troszkę mniej
Bez wymiany. TFTC! W towarzystwie Marka. Pzdr. Nati.