To dopiero była przygoda! Zamiast latarek - telefony komórkowe, a na dodatek idący przed nami pan, który nagle oznajmia, że przejście jest chyba zawalone i trzeba wracać. Niektórym włączyła się klaustrofobia, ale było warto!
Miejsce warte polecenia!
Dzioby + towarzysze