Dojazdu do tej skrzynki chyba razem z mackand nie zapomnimy nigdy... Zaczęło się dramatycznie, a skończyło dosyć przyjaźnie i szczęśliwie
. Szukając najbliższej drogi ugrzęźliśmy samochodem w leśnym błocie, które okazało się małym bagienkiem, a próbując wyjeżdżać zakopywaliśmy się coraz bardziej. Nie było innej rady, trzeba było ruszyć po pomoc do najbliższych zabudowań. Już w pierwszym domu spotkaliśmy ludzi gotowych do pomocy i nawet jakby przygotowanych do tego typu sytuacji. Ojciec wraz z synem odpalili terenówkę i bez problemu nas wydostali i z błota i z ogromnych tarapatów... Dobrze, że są jeszcze tacy bezinteresowni ludzie, dla których pomoc innym jest przyjemnością. Dzięki wielkie!!! A nas to nie zniechęciło i ruszyliśmy po skrzyneczkę z pozytywnym skutkiem...