Logs ID '12 - inny Ślunsk 45x 40x 10x
2012-11-12 22:43 Qbacki (18356) - Deelgenomen
To był bardzo fajny weekend, pełen pozytywnych, różnorodnych wrażeń, ale zdecydowanie za krótki…
CZWARTEK
Godzina 23.05, wsiadam do pociągu w Gdańsku Wrzeszczu, weekend czas zacząć…Po drodze snuje plany. Przyjadę, wezmę rower Anety, skoczę do parku…
PIĄTEK
Śląsk przywitał mnie jednak deszczową pogodą, a że na Plebiscytowej (tej słynnej Plebiscytowej ;)) impreza już trwała, więc przyłączyłem się do reszty zdając na ich pomysły i plany, w tym mojej Piątkowej Dziewczyny ;)
Kilka godzin keszowania, to tu, to tam (Cwajka wprowadziła trochę klimatu), aż przyszła godzina 18.00, gdzie wesołą ekipą z Nannette, Agathą, Kajem i Docem udaliśmy się w kierunku ulicy......, która wcale cicha nie była. Trochę nieswojo się czułem, ale wśród przyjaciół znacznie raźniej… I w tym miejscu gorące podziękowania dla Keisora (pozdrawiam i zdrówka życzę), a jeszcze większe dla Doca za pomoc w ogarnięciu tematu i pomoc w szybkim, choć jedynie chwilowym naturalizowaniu mnie na ŚlązakaCo się tam działo chyba najlepiej odda klimat kodu binarnego czyli tzw. zero - jedynkowego(010100100111010101100011011010000010000000101101001000000100110001100101011000110110100 0011010010110000100100000001100000010110100110001)
A potem wieczorne Polaków rozmowy, jedni w lepszych humorach, inni gorszychjeszcze wpis do logbooka „Plebiscytowa by Agatha” i czas odespać zarwaną nockę w pociągu...
SOBOTA
Jak zawsze budzik zadzwonił wtedy, kiedy nie powinien. Cóż, dom się budzi, kawa, krzątanie z kąta w kąt, po 2 godzinach w końcu gotowi do wyjścia. Ekipa się dzieli, każdy ma swoje plany. My z Nannette i Agathą ruszamy na Wirek, potem rundka po Zabrzu. Tam Marsy przechwytują Agathę a my na Gliwice. Kolejne odwiedziny (trzecie w tym roku) Baru Dworcowego, a potem to co kiedyś odpuściliśmy. Na Azbestowej Krainie znienacka dobijają OrMiki, szczęściarze łapią się na wpis do logbooka. Dawno się nie widzieliśmy, hehe, wszak poprzedni weekend razem spędzony w KarkonoszachParę chwil później mijają nas Marsy z Agathą i dobija Ikar z ZarzeczemPatrykiem, dalej KrystianT. Super, wszędzie keszerzyo 18.00 grzecznie idziemy na kordy, co by przejsć trasę pieszą i dostać się do imprezowi. Tu ukłony dla Nannette za świetnie przygotowaną traskęA ze po drodze McDonalds, to… spotykamy znowu Ormików, Sniperową Rodzinkę, Mariosów oraz Martuś z RoototemAle jazda :)
Po krótkim spacerze dochodzimy do celu, a tam banda ludzi przy lokomotywie. Powitania, gadki szmatki i takie tam. W przekonaniu, że to cała ekipa wyszła w poszukiwaniu kesza, nie zwróciłem uwagi, że jeszcze większa ekipa w środku to… także nasi. Niestety, brak tych co miałem przyjemność już poznać spowodował szybkie przejście do mniejszego pomieszczenia, gdzie dopiero się dowiedziałem, że lokal został w całości przejęty przez bractwo OC ;)
A dalej jak to na spotkaniach, owny, pogaduchy i niesamowity wybór piwa… aż żal było się zwijać i kończyć imprezę…
NIEDZIELA
Kierunek Toszek. Po drodze wreszcie zrobiona Watchtower, która mimo ze po drodze, to zawsze jakoś była nie po drodzeNa miejscu łapiemy kesza na rynku w momencie, gdy się skończyła msza i toszani…, tzn. miejscowi opanowali rynek. Ale udało się ;)
A na zamku, gdzie w Sali Rycerskiej był sekretariat InO, zgrabna ekipa ludzi z OC, którzy zechcieli wziąć udział również w zabawie. W sumie naliczyłem ok. 23 osób! Co prawda zabrakło mi tu paru osób na jakie bardzo liczyłem, ale to i tak naprawdę świetny wynik. I kto by pomyślał jeszcze jakiś czas temu, że tak właśnie będzieA potem już sama zabawa z mapą i kompasem, każdy w swojej minucie, co chwilę mijani keszerzy, jakieś luźne konwersacje, sprawdzanie prawidłowości wpisów w kartach tych co pierwszy raz, podjęcie kesza Whateverków (co zaskutkowało większą ilością punktów karnych) i takie tam… Na deser 2 etapy triala, właściwie nowej dyscypliny tzw. orientacji precyzyjnej, której prekursorem na polskiej ziemi są właśnie ślązacy. Z tym większą radochą startowałem, bo pewnie nie szybko będzie ponowna okazja. Aż przyszedł czas, kiedy trzeba było uciekać na pociąg. Ostatecznych wyników nie znam, ale wielkie gratulacje dla wszystkich tych, co się nie bali i wystartowali, a jeszcze większe dla tych co skończyli na pudleMam nadzieję, ze choć parę osób ze Śląska wciągnie się w InO i będzie okazja do spotkań również na Pucharach Polski. Wszelkich informacji na pewno udzielą organizatorzy ID.
I to był ostatni miły akcent tego weekendu… Potem już tylko szybki przepak, dworzec, pociąg…
PONIEDZIAŁEK
4.47 wysiadam w Gdańsku Wrzeszczu, wita mnie znów szara codzienność… Szkoda, że ID jest tylko raz w roku… mimo że krótki weekend, było zajebiście!...
PODZIĘKOWANIA
Serdeczne dzięki dla wszystkich organizatorów tego eventu. Było rewelacyjnie, nawet nie wiem kiedy te dni zleciały. Podziękowania również dla samych uczestników, w tym ekipy z Plebiscytowej (Cebulka, Krusia, Nannette, Agatha, Doc, Rubin), bo to nie tylko organizatorzy tworzą atmosferę, a frekwencja w sobotę i niedzielę chyba zaskoczyła wszystkichMiło też, ze nie byłem jedynym przedstawicielem PomorskiegoDo następnego.
Pozdrowienia znad morza, wpadajcie w lutym na Morsy ;)
Qbacki