po długiej przerwie nareszcie wyruszyłem na kesze. wyrwałem się z domu pod pretekstem krótkiego, nieco ponad 2-kilometrowego spaceru z dzieciakiem. na miejscu spotkałem dwóch keszerów (w tym jednego po raz pierwszy), ale byli już "po"

nie pozostało mi nic innego, jak zapolować na obiekt poszukiwań. po chwili wpadł w moje ręce. nieźle się schował cwaniak! tylko czy wystarczająco, żeby nie znalazł go ktoś niewtajemniczony? dzięki za skrzynkę (TTF) i ciekawą historię!