Po dojechaniu w bardzo bliskie pobliże, garmin wydoił wszystkie baterie jakie mieliśmy ze sobą i ostatni odczyt jaki był na ekranie przed zdechnięciem - to było 70 metrów do kesza. Odliczyliśmy na oko, znaleźliśmy jakąś jaskinię, ale z powodu braku latarki (czy nie powinno być atrubutu, że potrzebna?), opisu i hintu - nie udało się zmacać kesza.Chyba że to nie ta jaskinia, pewności nie mamyAle że do kesza nie jest daleko, drugie podejście w planach.