Dzień wcześniej deszcz dał nam popalić, takie pogodne miasto, a już chyba z trzeci albo czwarty wieczór naszego keszowania i woda leje się na głowę. W pogodną noc szturm silną ekipą i szans nie było, musiała się poddać. Dzięki i pozdrowienia. Ania i Marcin