Największy na świecie niekomercyjny serwis geocachingowy
GeoŚcieżki - skupiające wiele keszy
Ponad 1000 GeoŚcieżek w Polsce!
Pełne statystyki, GPXy, wszystko za darmo!
Powiadomienia mailem o nowych keszach i logach
Centrum Obsługi Geokeszera wybierane przez Społeczność
100% funkcjonalności dostępne bezpłatnie
Przyjazne zasady publikacji keszy

 Log entries EM-180 Smętarz dla zwierzaków    {{found}} 35x {{not_found}} 0x {{log_note}} 3x Photo 2x Gallery  

726731 2012-10-14 17:30 recommendation lynx007 (user activity13) - Found it

Nie jestem fanem Kinga (wiem, wiem - narażam się paru osobom w tym autorom kesza), lecz zagadka bardzo mnie zaintrygowała. Gdybym czytał książkę na pewno wiedziałbym od czego zacząć rozwiązywanie łamigłówki. Niestety nie wiedziałem nic... Mozolnie krok po kroku dochodziłem do celu. Gdy już rozwiązałem zadanie czułem się jakbym osobićie rozszyfrował kod enigmy!

Mając już namiary, czekałem tylko na sprzyjający dzień - tak żeby był klimat (październikowy wieczór wydawał się w sam raz - lepszy byłby już chyba tylko listopad). Jako że nie korzystam z mobilnego GPS, wydrukowałem mapę z Google Maps i ruszyłem w drogę. Czytając poprzednie wpisy wiedziałem że dojazd samochodem będzie utrudniony więc zdecydowałem się na rower.

O tym że niektóre drogi nie są drogami nawet dla rowerów przekonałem się na miejscu, grzęznąc w piasku, ale co tam - jak klikmat to limat. Jadę dalej a tu most zbity z okrąglaków (a dziury przykryte dywanem). Rzeka rwąca, las ponury, most nie zachęca - klimat jest. W końcu dojeżdżam do ruin i wpadam wprost na czteroosobową rodzinę niosąca kota na rękach... Kot na szczęście żywy... Oj zachciało mi się klimatu, to mam. Oglądam ruiny po czym ruszam w stronę cmentarza: Hannah - najlepszy przyjaciel, ukochana Martusia... Brrr... Zaczynam podejmować kesza, a tu nad głową zaczynają krakać jakieś ptaszyska. Totalna cisza i tylko te ptaki... Podpowiedź rozszyfrowałem więc niby jestem pewien, ale zaczynam się zastanawiac co znajdę w zawiniątku. Myślę już że warto się zbierać, więc pakuję skrzynkę, wskakuję na rower i gnam jak szalony. Jadę jakby mnie ktoś gonił i nagle dostaję w twarz gradem komarów i much (skąd komary w październiku!). Od wywrotki ratuje mnie chyba cud. Jadę dalej, byle prędzej, byle do asfaltu.

Nie ma to jak odpowiedni nastrój i klimat. Poproszę o jeszcze:)To uzależnia.

Co do samej skrzynki - sugerowałbym zapakować ją w jakiś worek. Pod włókninę dostała się woda i chyba z tego powodu skrzynka się już nie domyka.