Hmmm, niech ja pomyślę... To mój pierwszy znaleziony kesz dokładnie rok temu, niestety niezalogowany wtedy, nie mialam konta... Potem wielokrotnie - jak to ja - po omacku starałam się dotrzeć w to miejsce, no bo co niby! Pamiętałam trasę (tak mniej więcej
), otoczenie, drzewo niby też, tylko jakoś tak po drodze cały czas coś się myliło i trop bywał gubiony. Dziś w towarzystwie Naruu sprawy zalegające zostały zamknięte, wpis dokonany. Skkrzyneczka chyba wymaga serwisu, bo różowy pojemniczek nie domyka się już, został zaklejony taśmą, otulony w worek.