Z Dźwiedziem i Pino. Jak zwykle bez GPS-a. Ale nie bez spojlera
Przy wspaniałej do keszowania pogodzie. Po drodze do Lasku Wolskiego, do którego jednak niestety nie dotarliśmy z powodu przemoczenia pozostałych uczestników wycieczki. Notatki (moje zresztą...) mieliśmy - owszem - nabazgrane. Po ustaleniu azymutu na kopiec znaleźliśmy sąsiednią skrzynkę. A po przejściu w inne miejsce znależliśmy też tę. Po drodze rosły pokrzywy i jeżyny.