Myśleliśmy z Tusją Martusją, że nie odważymy się wejść na ten wirydarztym bardziej, że w kościele dziś wieczorem modliło się wiele zakonnic i nie chcieliśmy tam jakoś się szamotać. Ale zapytałem jedną z zakonnic, która akurat wychodziła na wirydarz (swoją drogą nowe słowo - dzieki! :P), czy można tam wejść i bardzo mile odpowiedziała, że oczywiście i powiedziała jak inaczej wyjść (drzwiami, z domofonem od zewnątrz). A kesza znalazła Tusja. Dzięki za pokazanie tego miejsca, nie spodziewaliśmy się tam czegoś takiego! Super kesz!