Udało nam się i tutaj dotrzeć ale nasz Mondziak zapewne pogubił kilka śrubek na tych kocich łbach a reszta mu się poluzowała. Idąc od auta do kesza natknęliśmy się na starą kość, ekspertami nie jesteśmy ale wyglądała na ludzką. Same ruiny dość okazałe.
Keszynka w dobrym stanie, dorzuciliśmy trochę fantów bo jakoś bidnie się w środku zrobiło i wymieniliśmy worek bo ten oryginalny był dosłownie w strzępach.
Dziękujemy.