GPS sam postarał się o zachowanie klimatu tamtych czasów - pływał niemiłosiernie i ciężko było się zorientować, gdzie wskazują współrzędne. Razem z Chat Noir, rozpełzliśmy się więc, chyba trochę za mało zważając na rezerwat. Dopiero po dłuższym czasie GPS chwycił i wtedy sprawa stała się jasna jak słońce. Rękę filipsa poznamy nawet z dużej odległości...
Miejsce wybrane wyśmienicie!
Zabraliśmy kreta
WRSM #3 (WAW2), zostawiliśmy smycz.