Zgodnie z sugestią założyciela trasę rozpoczęliśmy od lodowiska. Po raz kolejny przekonaliśmy się, że poszukiwania w zespole idą znacznie szybciej - starypatyk błąkał się bez sensu, podążając za mylnym wskazaniem GPSa, a Chat Noir z Patykową po prostu podeszli do drzewa i wyciągnęli kesza. Potem mieliśmy jeszcze drobne problemy, żeby przedrzeć się przez ogrodzenie, ale okazało się, że wystarczy zaufać ścieżce...
Zostawiliśmy kulkę.