Piąta z czternastu dzisiaj - rowerowo. Byłem tu już w sezonie z lubą, wtedy była chmara ludzi a wstęp na plażę za opłatą... Dzięki temu wiedziałem w którym momencie skręcić, bo ostatnio nakluczyliśmy trochę przy osiedlach próbując szlaku przy jeziorze (był zarośnięty, nieaktualny). Dziś po podjęciu kesza (znany już patent szybko rzucił się w oczy) mogłem spokojnie usiąść na plaży samotnie i strzelić sobie przerwę na sok. Rozważałem nawet chwilę kąpiel ale w końcu nie zdecydowałem się.
Dzięki za skrzynkę i toponimową ciekawostkę!