Wpisy do logu Arboretum w Kórniku 39x 3x 7x 1x Galeria
2012-09-22 18:00 naruu (818) - Znaleziona
Hihi~ Tu było wesoło. Zapowiadało się na zupełnie leniwy i słoneczny spontan. Rzeczywistość jednak pokazała, że życie keszera nie jest usłane różami. Jakby to powiedział klasyk - "Życie to nie perfumeria...".
Ze stoickim spokojem przyjęliśmy z Buniaczkiem informację o zapowiadanych 'przelotnych opadach deszczu'. Z równie wielkim spokojem przyjęliśmy informację, że na Górczynie nawałnica, burze i huragany. Miny nie zrzedły nam nawet podczas podróży do Kórnika w nawałnicy. Ale był człowiek hardy, gdyż posiadał podczas podróży absolutnie deficytowy towar tego dnia - dach nad głową.Lecz po sielankowej podróży przyszedł w końcu czas na zmierzenie się z rzeczywistością. Celem numer jeden nie stały się oznaczone kordami smakowite skrzyneczki, lecz nieoznaczone kawałki dachu nad głową.Przyszło nam w przerwach między kolejnymi nawałnicami ogarnąć mikrusy z Kórnika.
Po ogarnięciu tychże - pełni optymizmu ruszyliśmy ku bramom Arboretum (bo przecież już burza przeszla). Nie śmiem zgadywać co pani kasjerka pomyślała o dwójce pomyleńców, którzy postanowili w taki uroczy dzień wybrać się na spacerek. ;)
Jak nieustraszeni ruszyliśmy w labirynt puściutkich ścieżek wśród rozmaitości florystycznych. Gdy tak sobie czysto 'krajoznawczo' podziwialismy roślinki i zamek... to przyszła pora na jeszcze większą nawałnicę z huraganami i burzami. Ale w arboretum 'dach nad głową' to z lekka niewystępująca rzecz. Ale co tam. Mały zimny prysznic nikomu nie zaszkodzi. I tak oto ciężsi o pare kg wody która nam wsiąkła w ubrania ruszyliśmy w nieznane.
Pierwszy etap tak troche dziwnie był schowany - zastaliśmy go na ziemi, i nie bardzo widziałem pomysł gdzie on mógł pierwotnie się znajdować, więc został na miejscu, przymaskowany. Z kolejnymi etapami było też wesoło. Pocieszny musiał być widok wesołej mokrej dwójki studiujących kolejne informacje wyjęte z lekcji biologii. W kolejnych etapach również nie było co narzekać na nudę. 2 razy złapałbym konkretnego zająca z dodatkiem kąpieli w mulistej wodzie. ( Co by zapewne nie zrobiło dużej różnicy jeśli chodzi o poziom wilgotności mojej garderoby. ). Przyroda zdecydowanie nie była zadowolona z naszej wyprawy, ale odwdzięczyła się naprawde prześwietnymi widokami, mimo pogody i takiej a nie innej pory roku. :)
Warto też wspomnieć, że pierwszy raz w życiu byłem w kórnickim arboretum. ( co nieco dziwne, zbierałem się parę lat, żeby tam się wybrać i dopiero kesz zmotywował.). W życiu nie spodziewałem się tak przepięknego miejsca, tak zadbanego i z rozmachem.Miejsce jak z bajki. Od dnia dzisiejszego z pewnością zostanę stałym bywalcem tegoż miejsca. Magia po prostu.Arboretum przebiło większość moich ulubionych miejscówek!
Sam keszyk również bardzo przypadł mi do gustu. Fajnie rozplanowane etapy, które prowadzą we wszystkie najciekawsze miejsca.Fajne były również skitrania. :)
Ale za to przygody i wspomnienia - niezapomniane, choc nie do końca różowe.Tak jak to Buniaczek wspomniała w swoim logu. W końcu trzeba było z dodatkowymi litrami wody w ubraniach, zimnicą na dworze i wiatrem jakoś powalczyć. A ubranie z gatunku tych bardziej letnich niż jesiennych zdecydowanie walki nie ułatwiało.A przyszło także nam walczyć z uwięzieniem nas wewnątrz Arboretum.Na szczęście hrabia Tytus czuwał nad nami.Po bardziej przypadkowych wypadach w różne kórnickie speluny, powrót do domu w ktorym było więcej przypadku niż jakiegokolwiek zaplanowania... szczęście z zobaczenia autobusu który jedzie w miare dobrą stronę i posiada klimę... Zdecydowanie w ten dzień wpasowaliśmy się w obraz keszera - walczącego ze wszystkimi przeciwnosciami.To nic, że gdyby nie np. autobus - to zapewne obudzilibyśmy się już w przytułku dla bezdomnych.Ale przynajmniej się człowiek zahartował przed 'złotą polską jesienią'. ;D
Za całokształt wrażeń i przygód to całemu Kórnikowi należy się zbiorowe reko. Lecz to Arboretum dowaliło do pieca i zmiotło walorami estetycznymi!Naprawde świetne doświadczenie. Na pewno nie byłoby tak ciekawie - jakby świeciło słońce, ptaszki śpiewały wniebogłosy itp. A tak to poznaliśmy nieco ciemnej strony mocy.. i o mało co się z nią zetknęliśmy. ;)
Naprawdę dziekuję za keszyka i za wszystko co przyczyniło się do takiego a nie innego podejmowania go. ;)
Niedługo na dole umieszczę fotkę, która najtrafniej jak tylko się da opisze całą naszą wyprawę po tego kesza. I może będzie tez przestrogą(?) dla kolejnych. ;)
In: Słonik, 2 kamyki
Out: Otwieraczyk, GK
Wielkie TFTC!