Cóż więcej dodać do tego co napisał Miki. Ten obiekt czekał wystarczająco długo na eksploracje. Kesze były wisieńką na torcie całej wyprawy. Największy urbex na jakim byłem do tej pory. Wielkie dzięki dla Emerlaka którego spotkaliśmy przypadkowo i który wskazał nam prawidłowe wejście na teren. Pielęgniarki dogryzały pozostałe resztki mięsa z kości swych wychowanków więc szybko podjeliśmy skrzyneczkę którą podratował Miki. Dach to już inna histroia, niezapomniany szególnie dla Bućka
i reszty za przewspaniały widoczek. Dzięki współtowarzyszą i założycielowi za konkretną przygodę. Gwiazdek brak więc dodam jak uzbieram. TFTC !