Znając już okolicę wjechaliśmy centralnie na peron Warszawa Główna, poszliśmy z Agathą i Doc'em po okoliczne skrzynki. Podczas znalezienia tej, radośnie świeciliśmy latarkami w kierunku maszynistów przejeżdżających pociągów, a oni z równą radością odpowiadali sygnałem dźwiękowym
A jak już wróciliśmy do samochodu i już mieliśmy odjeżdżać pojawili się w sumie mili panowie władza, wylegitymowali, sprawdzili papierki, pouczyli że ponoć tu się nie jeździ (ale zakaz chyba niewidoczny). Ostatecznie skończyło się bez żadnych sankcji.
Dzięki i pozdrowienia. Ania i Marcin