W drodze na kesza mija się tajny ośrodek szkoleniowy Pań Radwańskich
(towarzysze z Krakowa, to mówili coś że się na Kraków obraziły i tu
teraz trenują). Po zdobyciu kesza inż. Mamoń zaproponował, a Mamoniowa
poparła pomysł piknikowania - dzięki czemu załapałem się na "domową"
grochówkę z małopolski.
Dzięki za kesza! Żywieckie pozdrowienia